Autor |
Wiadomość |
Sokal |
Wysłany: Pią 9:31, 27 Kwi 2018 Temat postu: Henryk Vogelfanger (Tońko) |
|
.
Henryk Vogelfanger (Tońko)
Opis obrazu: Henryk Vogelfanger (Tońko), aktor radiowy i filmowy.
Fotografia sytuacyjna (rozdaje autografy).
Data wydarzenia: 1933 - 1939
Miejsce: Toruń
Osoby widoczne: Henryk Vogelfanger,
Osoby niewidoczne:
Hasła przedmiotowe: radio, film,
Inne nazwy własne:
Zakład fotograficzny: Jakowczyk Franciszek, Toruń
. |
|
|
Sokal |
Wysłany: Pią 9:26, 27 Kwi 2018 Temat postu: |
|
.
Włóczęgi (1939)
Legendarni lwowscy batiarzy - Szczepko i Tońcio - gra dwójkę ulicznych grajków o pustych kieszeniach, ale gołębim sercu. Nic zatem dziwnego, że sierotka Krysia woli biedę u Szczepka i Tońka niż luksusy u apodyktycznej babki - baronowej von Dorn.
Idylla jednak nie trwa długo. W mieście ukazują się listy gończe, obiecujące 1000 złotych za znalezienie Krysi. Tońko denuncjuje Szczepka i inkasuje nagrodę...
Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło.
Zdrada Tońka pośrednio przyczynia się do umieszczenia Krysi na pensji. Dzięki temu dziewczyna poznaje Tadzika. Między młodymi rodzi się miłość. Wkrótce Tadzik oświadcza się i zostaje przyjęty. Zanim jednak odbędzie się ślub, trzeba pokonać liczne przeszkody. Ale od czegóż zmyślne głowy Szczepka i Tońka...
produkcja: 1939
Premiera: 5 kwiecień 1939
Reżyseria:
Michał Waszyński
Muzyka:
Henryk Wars
Obsada:
Kazimierz Wajda
Szczepan Migacz "Szczepko"
Henryk Vogelfänger
Antoni Tytyłyta "Tońko"
Stanisława Wysocka
baronowa von Dorn, babcia Krysi
Stanisława Stępniówna
Krysia Dorn
Helena Grossówna
Wandzia
Antoni Fertner
prywatny detektyw Trombka
Stanisław Sielański
Niuśko
Zbigniew Rakowiecki
Tadeusz Barski
Andrzej Bogucki
Roman, brat Wandzi
Stanisław Grolicki
Gałecki, dziadek Krysi
Helena Sulima
Karolina
Helena Buczyńska
gospodyni
Jerzy Bielenia
lokaj w pensjonacie dla dziewcząt; nie występuje w czołówce
Feliks Chmurkowski
tata Karśnicki; nie występuje w czołówce
Michał Halicz
przodownik policji; nie występuje w napisach
Amelia Rotter-Jarnińska
przełożona pensji; nie występuje w czołówce
Irena Skwierczyńska
kobieta w oknie, która krzyczy na Szczepka i Tońcia; nie występuje w napisach
Zofia Wilczyńska
pielęgniarka w szpitalu; nie występuje w czołówce
Stanisław Woliński
strażnik więzienny; nie występuje w czołówce
Helena Zarembina
kobieta, tańcząca ze Szczepkiem na lwowskiej ulicy; nie występuje w napisach
Wacław Zdanowicz
służący u Karśnickich; nie występuje w czołówce
Zbigniew Ziembiński
mecenas; nie występuje w czołówce
i inni
Notatka:
Druga i zarazem ostatnia istniejąca część przygód Szczepka i Tońcia. W tym samym roku, tuż przed II wojną światową, ukończono także trzeci film p.t. "Serce batiara" - niestety, jedyny negatyw spłonął podczas niemieckiego bombardowania Warszawy we wrześniu 1939 roku.
IMDb (angielski)
Wikipedia (polski)
• Będzie lepiej (1936) - pierwszy film z udziałem Szczepka i Tońcia
. |
|
|
Sokal |
Wysłany: Pią 9:20, 27 Kwi 2018 Temat postu: Kto dziś spełni rolę Szczepcia i Tońcia? |
|
.
14 października 2013
Henryk Vogelfanger (Tońko) i Kazimierz Wajda (Szczepko) przed mikrofonem Polskiego Radia Lwów w 1937 r.
Dwaj lwowscy batiarzy byli i pozostaną unikalni. Swoimi żartami nie tylko rozbawiali przed wojną Lwów i całą Polskę, ale uczyli dumy z polskiej historii. Nikt już ich nie zastąpi. Ktoś mógłby jednak podjąć się ich misji. Czy jakikolwiek kabaret, komik lub satyryk byłby w stanie propagować te wartości współcześnie?
Kazimierz Wajda i Henryk Vogelfänger, dwaj słynni bohaterowie „Wesołej Lwowskiej Fali” nie tylko przypominali o Polskim Lwowie ale także walczyli o niego na froncie. I choć ich tęsknota po utraconych Ziemiach Wschodnich Rzeczypospolitej była skierowana głównie na to miasto, stała się niejako symbolem wszystkich, którzy stracili swoją Ojczyznę na Kresach. Dzisiaj ludzie, którzy „robią w rozrywce” rzadko zawracają sobie głowę propagowaniem patriotyzmu. A już przypominanie o Polskich Kresach poprzez humor to sprawa kompletnie niszowa.
Pamiętam jaką radość wzbudził kiedyś we mnie i moich znajomych skecz kabaretu „Czesuaf” pt. „Jestem Polakiem”. Pozornie wyśmiewał nasze narodowe cechy, a tak naprawdę – wzbudzał z nich dumę. Młody człowiek zwraca się do psychiatry, gdyż boi się, że… może być Polakiem. Lekarz pociesza go, że nie trzeba od razu obawiać się „najgorszego”. W końcu lekarz ogląda przyniesiony przez chłopaka woreczek.
– Tu jest jakaś ziemia – dziwi się.
– To z Wilna i Lwowa po dziadkach – odpowiada pacjent.
Czasami człowiek śmieje się przez łzy. Byliśmy wzruszeni, że ktoś w ogóle o tej pamięci powiedział, ktoś się o nią upomniał. Później, niestety, pojawiła się już inna wersja tego skeczu, gdzie lekarz mówi, że w woreczku jest trochę ziemi, a pacjent odpowiada: – Tej ziemi! nawiązując do słów Jana Pawła II. Cóż, większość ludzi nie pamięta dziś o Kresach, a słowa polskiego papieża pamiętają prawie wszyscy. Temat Kresów nie służy też w Polsce do budowania postaw patriotycznych.
Przed wojną w czasie audycji Szczepcia i Tońka pustoszały ulice w całej Polsce, choć ktoś mógłby zażartować, że było to ułatwione bo program nadawano z lwowskiej siedziby Polskiego Radia o godzinie 21.00 w niedziele. Jednak liczba 6 milionów słuchaczy co tydzień mówi sama za siebie. Nigdy potem, również po wojnie, żaden program w polskim radiu nie zdołał pobić tego rekordu. Przypomnijmy urywek z dialogów Szczepcia i Tońka. Na wszelki wypadek, dla „nie-lwowskich” czytelników tłumaczymy co trudniejsze słowa z bałaku lwowskiego.
Szczepko idzie na szkolenia związane z maskami gazowymi, spotyka Tońcia.
Tońko: Ta skąd ty wziął tak odraz gazmaski?
Szczepcio: Ta ja ji jeszczy nimam. Ali ja si uczym braci, jak ji mieć. Bu to braci będzi swiża pluskwa mówiu, wzglendym ten korytarz, ży si Niemic pcha du kurytarza.
Tońko: Ta niech si pcha braci. Już ni jedyn chciał si nam zapchać du kurytarza a nabrał braci facki (tzn. razy, uderzenia, łomot) jak bidny w torby.
Szczepcio: A o, jaki ty kojdym, ty sy sichir myślisz, że to bedzi taka wojna na tyc jak była z Taljanami (obaj najwyraźniej służyli w CK Armii na froncie włoskim). Taljany inu ryp, ryp z kanony abu z maszingwerów, a ty sy ferbla miszał w sztylungach. Ta to była pacałycha (kabaret) wzglendym Tegu co bedzi tera na wojni. (…).
Nie chcąc psuć całości, po resztę tego dialogu i po wiele innych odsyłamy Czytelnika do „Dialogów radiowych z Wesołej Lwowskiej Fali”.
Wypada wspomnieć, że obaj słynni aktorzy nie tylko udawali batariów, ale byli nimi naprawdę. Wychowali się w Gródku i na Łyczakowie, poza wytwornymi rejonami Lwowa. Dorastali słysząc gwarę sąsiadów i cały swoji ukulicy.
Rzecz jasna, ich dialogi nie jeden raz wychodziły poza poważne tematy polityczne:
Tońko: Oooo, bu ja si na kubitach znam.
Szczepko: Tońku! Ni taki fifki, ni taki uczony byli, a jeszczy żadnym baby ni poznał i du końca świata ni spozna. Bu kużda baba, rozumiesz mi, tu tak jak fajna liberka na patelni. Najsampirw pali si braci du ciebi i skwirczy, bedzi dobra i tobi si zdaji, ży samu zaduwolnieni bedzisz z ni miał – aż ci ślina pu brodzi ciekni. Ali jak si do ni zabierzysz i ukąsisz – tu dupiru ta goronc wylizi i tak ci pupieczy, ży ci żadny lekarstwu ulgi ni zrobi na cały życi (…).
Szczepcio i Tońcio w filmie „Włóczęgi”
Co ciekawe, w sztubackim okresie Tońko, czyli Henryk Vogelfänger, repetował trzecią klasę i wtedy właśnie poznał jednego z radiowych twórców Lwowskiej Fali Janusza Budzyńskiego. Posadzono ich w jednej ławce, aby Budzyński, nienaganny uczeń, miał resocjalizacyjny wpływ na swojego kolegę.
Niestety, po pewnym czasie okazało się, że stał się takim samym batiarusem i rozrabiaką jak Vogelfänger. Pomysł wychowawczy zakończył się więc klapą. Bycie łobuzem nie oznaczało jednak braku honoru czy wspólnych ideałów. Młodzi lwowianie wychowywali się na dumie z historii Polski i później – jako aktorzy – dzielili się tą dumą w eterze.
Przykładem tego może być choćby rozmowa o życiu Jana III Sobieskiego, którego batiarzy uznawali za lwowiaka, wszak urodził się na Ziemi Lwowskiej, a jego rodzina kupiła w mieście kamienicę Korniakta, zwaną odtąd kamienicą Sobieskich.
Zacytujmy fragment tego dialogu, który przy okazji z humorem piętnuje defetyzm:
Tońko: Joj!
Szczepko: Tyby inu stenkał i stenkał. Jakby Subieski król tak stenkał jak ty, to byłbyś Tońku dzisiaj u Turka, jegu baby pilnował. Ali un ni stenkał, inu ci im takiegu bobu dał pud Lwowym, ży Turki leżeli na polu, jak kluski na stulnicy.
Potem wesoła rozmowa przechodzi do tematu bitwy pod Wiedniem, prześmiewając przy tym odrobinę cesarza austriackiego. W podobnym duchu Szczepko i Tońko nawiązywali też do innych wydarzeń historycznych. Pozornie były to rozmowy prostych batiarów z biednych dzielnic. Zdarzało im się nawet z premedytacją mylić pewne fakty historyczne, wszak kabaret to kabaret. Ale wszystko spięte było miłością do polskości, polskich Kresów i obywatelską odpowiedzialnością za losy kraju.
Szkoda, że tego samego nie można powiedzieć o większości współczesnych polskich gwiazd kabaretowych i aktorów, z których ust wychodzą dziś takie zdania, że człowiek zastanawia się jak mogło dojść do takiego zepsucia i braku odpowiedzialności za słowo. Wystarczy wymienić przykład Macieja Stuhra, który nie dość, że wziął udział w zniesławiającym Polaków filmie „Pokłosie”, to jeszcze wypowiedział przy tej okazji historyczną bzdurę o polskich rycerzach, którzy mieli jakoby pod Cedynią przywieszać dzieci do tarcz.
Jeszcze smutniejszy jest przykład Marii Peszek, która ostatnio zasłynęła „opinią” podpartą brukowym słownictwem (cytujemy za wpolityce.pl):
„Gdyby moja ojczyzna popadła w jakieś tarapaty, myślę tu o sytuacji zbrojnej, to ja natychmiast zostaję dezerterem. Nie zostaję sanitariuszką, nie schodzę do kanału. Pierwsza rzecz, jaką robię, to sp… lam po prostu”.
Niegdyś Szczepko i Tońko – bawiąc miliony – pomagali budować odpowiedzialne społeczeństwo. Dzisiejsi artyści też bawią. Tylko czy coś budują?
Aleksander Szycht
https://kresy24.pl/kto-dzis-spelni-role-szczepcia-toncia/
. |
|
|
Sokal |
Wysłany: Pią 9:06, 27 Kwi 2018 Temat postu: |
|
.
Tońko i Szczepko przed mikrofonami Polskiego Radia Lwów
Dwaj sławni komicy radiowi ze Lwowa - Szczepko i Tońko (Kazimierz Wajda, ur. 3 grudnia 1905 we Lwowie, zm. 8 maja 1955 w Warszawie i Henryk Vogelfänger, ur. 4 października 1904 we Lwowie, zm. 6 października 1990 w Warszawie).
Szczepko i Tońko w filmie "Włóczęgi" 1938
Przed wojną byli bardzo popularni. Audycje radiowe z ich udziałem - "Wesoła Lwowska Fala" - nadawane w niedzielę o dziewiątej wieczorem, przyciągały przed radioodbiorniki wielu ludzi. W Warszawie słuchał ich nawet marszałek Piłsudski. Kiedyś Szczepko z Tońkiem pozwolili sobie na antenie na żart z zaproszeniem marszałka do ciotki Bandziuchowej. Po fakcie wszyscy obawiali się, czy nie będzie z tego powodu jakiś nieprzyjemności. Ale zamiast tego przyszedł telegram od adiutanta marszałka, który w imieniu Józefa Piłsudkiego podziękował za zaproszenie. Ten telegram był potem ozdobą studia. Po śmierci marszałka Piłsudskiego zespołu nie ominęły jednak represje. Po jednej z audycji, w której naśmiewano się z wizyty holenderskiej księżniczki w Zakopanem, "Wesoła Fala" została zamknięta. Wróciła za jakiś czas pod inną nazwą "Ta joj".
Program radiowy na 3 maja 1936
Program radiowy na 23 stycznia 1938
Szczepko i Tońko mieli swoich fanów także w okolicach Olejowa. Jednym z nich był mój dziadek, Michał Dajczak. Przed wojną nie miał własnego radia. Wesołej Lwowskiej Fali słuchał razem z kolegami na radioodbiorniku w sklepie Kółka Rolniczego w Olejowie.
Niestety, prawie wszystkie przedwojenne nagrania zaginęły. W latach 90-tych w Polskim Radio słyszałem audycję "Kariera Pana Frajera" odtworzoną ze starej płyty. Oprócz tego zachowały się trzy dialogi Szczepka i Tońka z czasów II wojny światowej, gdy obaj służyli w Pierwszej Polowej Czołówce Teatralnej "Lwowska Fala", występującej dla polskich żołnierzy na froncie zachodnim. Te trzy dialogi prezentuję poniżej naszym Czytelnikom.
Szczepko i Tońko w mundurach wojskowych,
być może w czasie odtwarzania na scenie jednego ze skeczów
http://olejow.pl/readarticle.php?article_id=798
. |
|
|
Sokal |
Wysłany: Czw 22:38, 11 Lut 2010 Temat postu: |
|
.
Cytat: |
Film DVD dla Ciebie
Na filmie dvd (28 minut w formacie ekranowym 16:9)
niesamowita historia ludzi i cudownego obrazu
Matki Boskiej Łaskawej z Tartakowa k/Sokala w woj. Lwowskim.
Zamówienia proszę składać pod adresem:
sokal2@wp.pl
lub telefonicznie:
+48-600-809-254
lub
94-340-60-06
Koszt 1 płyty DVD = 20 zł wraz z kosztami wysyłki |
. |
|
|
Video-Lux |
Wysłany: Czw 23:59, 17 Sty 2008 Temat postu: |
|
.
Władysław Pitak w rodzinnym Sokalu (wywiad dla radia)
Tatiana i Władysław Pitakowie odwiedzili Sokal, miasto nad Bugiem , leżące na tzw. Grzędzie Sokalskiej. Tym razem Państwo Pitakowie przywieźli glukometry od Cerkwi Grecko-Katolickiej , Rzymsko-Katolickiej "Caritas" i Polskiego Towarzystwa Diabetyków w Koszalinie. Glukometry zostały przekazane chorym na cukrzycę w Sokalu i we Lwowie.
https://www.youtube.com/watch?v=CkNfLBA5fnI&t=8s
@
Cytat: | Film o Sokalu i okolicach na DVD dla Ciebie
"Sentymentalna podróż do krainy ojców"
Na filmie dvd (w wersji turystycznej) 70 minut poświęcone jest zabytkom i rozmowom z Ukraińcami na tematy historyczne w miejscowościach :
Sokal, Zabuże, Tartaków i Komarów.
Zobacz fragmenty filmu :
Sokal i okolice - 2007
Sokal w woj.lwowskim - intro. Autor: Władysław Pitak
Wprowadzenie do filmu o sokalszczyźnie i ludziach, którzy tam kiedyś mieszkali. Ciekawe są dzisiejsze miejsca porównane z fotografiami sprzed II Wojny Światowej.
Autorem filmu jest kresowianin, Władysław Pitak.
kontakt z autorem: sokal2@wp.pl
https://www.youtube.com/watch?v=VDN0KEE59kE
http://rodowy.pl/video/sokal_intro.WMV
@
Sokal w woj. lwowskim. Cerkiew św. Piotra i Pawła.
Autor: Władysław Pitak
Piękne jest wnętrze każdej cerkwi, ale ta jest szczególna, gdyż jest katedrą diecezji żółkiewsko-sokalskiej obrządku grecko-katolickiego.
Posłuchajmy przez kilka minut śpiewu modlących się kobiet.
Autor filmu: Władysław Pitak
kontakt z autorem: sokal2@wp.pl
https://www.youtube.com/watch?v=4nVYMwsAm34&t=3s
http://rodowy.pl/video/cerkiew_pp.WMV
@
Sokal w woj.lwowskim. Cerkiew na Zabużu. Autor: Władysław Pitak
Zabuże, niegdyś dzielnica Sokala, dzisiaj odrębna wieś z własną administracją. W tej wsi Niemcy pozwolili w 1939 r. zmienić gimnazjum na cerkiew, aby miejscowi Ukraińcy mogli uczestniczyć w nabożeństwach grecko-katolickich. Opowiada o tym rodowity mieszkaniec tej miejscowości.
Autor filmu: Władysław Pitak
kontakt z autorem: sokal2@wp.pl
https://www.youtube.com/watch?v=bMvfr8Jl__I
http://rodowy.pl/video/cerkiew_zab.WMV
~~~~~~~~~~~~~~
Koszt płyty DVD = 30 zł wraz z kosztami wysyłki
Zamówienia proszę składać pod adresem:
sokal2@wp.pl
lub telefonicznie:
+48 600-809-254
+48 94-340-60-06 |
. |
|
|
Sokal |
Wysłany: Sob 11:35, 09 Cze 2007 Temat postu: SZCZEPCIO I TOŃCIO |
|
.
LWÓW I JEGO MIESZKAŃCY
Wydanie specjalne tygodnika Przekrój
(1991)
JERZY JANICKI
SZCZEPCIO I TOŃCIO
Szczepko i Tońko... Prawie sześćdziesiąt lat minie niebawem od dnia, kiedy pojawili się na antenie radiowej po raz pierwszy. Przetrwali pamięć trzech pokoleń, przez fale eteru zdążyły w tym czasie przepłynąć armie całe Walerych Wątróbków, profesorów Pęduszków, Matysiaków i Jezioran, a dziś jeszcze trwa pamięć o tych dwóch lwowskich batiarach. Były czasy, gdy żadna „Dynastia" i żadna „Santa Barbara" nie wymiatały tak ulic, jak udawało się to „Wesołej Lwowskiej Fali". Co tydzień o dziewiątej wieczorem w niedzielę wszystkie ówczesne superheterodyny, wszystkie „Philipsy" i „Telefunkeny", i wszystkie grające jeszcze tu i ówdzie za pomocą akumulatorów i „anodówek" „Daimon" aparaty radiowe nastawione były na falę średnią o długości 385,1 metra, którą arendowało w eterze „Polskie Radio Lwów".
Cała 'Wesoła Lwowska Fala", będąca składanką monologów i skeczów, była swoistego rodzaju zwierciadłem odbijającym specyficzny klimat Lwowa, tego miasta-bukietu splecionego z różnobarwnych języków, kultur i obyczajów, zadzierającego nosa z racji swej niedawnej stołeczności (stolica Galicji, Lodomerii i Wielkiego Księstwa Krakowskiego, czyli — jak powiadali nasi radiowi bohaterowie — stolica Golicji, Głodomerii i wielkiego świństwa krakowskiego). A przy tym — ten jeszcze ni to sentyment, ni to przywiązanie do nieboszczki Austrii. Zwłaszcza w warstwie językowej pozostały trwałe ślady jej tu półtorawiecznej obecności. Wszak prawowity lwowianin — od profesora poczynając, a na szymonie, czyli dozorcy, kończąc — miał w mieszkaniu nakastlik i trymułkę, w sklepie papierniczym kupował raderkę za parę szóstek, wypijał halbę piwa, w szkole chodził na hinter, a ich żony upinały sobie włosy nie żadną tam spinką, a obowiązkowo harnadlem.
To „ustriackie", żeby tak rzec, „gadanie” było w audycji domeną radcy Strońcia (Wilhelm Korabiowski), humor żydowski reprezentowała para Aprikosenkranz i Untenbaum (Mieczysław Monderer i Adolf Fleischen). A jeszcze ciotka Bańdziuchowa, a jeszcze Marcelku... Wszystkich tekstów dostarczał Wiktor Budzyński, główny animator całości audycji, piszący jak automat monologi, skecze i piosenki. Jedynie dialogi Szczepka i Tońka były ich własnym dziełem. Szczepko — niedoszły inżynier, Kazimierz Wajda; Tońko — adwokat lwowski, Henryk Vogelfänger. Pierwszy urodzony i wychowany w dzielnicy gródeckiej, drugi — w najbardziej lwowskiej z lwowskich dzielnic — na Łyczakowie, znali wprost wybornie lwowski bałak, język ulicy i przedmieścia.
Zaczęło się, według relacji Tońka, zupełnie przypadkowo. Podczas jakiegoś towarzyskiego wieczoru na Krupiarskiej 6, gdzie 27 lat mieszkał Henryk Vogelfänger, gospodarz popisywał się przed Budzyńskim wymyślonym przez siebie monologiem, który był relacją jakiegoś batiara z oglądanego niedawno w kinie filmu o dzikiej małpie „Rangu". Budzyński miał ponoć tak zaśmiewać się z tego popisu przyjaciela, że zaproponował mu nazajutrz powtórzenie tego samego „numeru" przed mikrofonem. A że batiar Tońko musiał ten monolog do kogoś wygłaszać, dobrał sobie słuchacza, którym był akurat pod ręką się znajdujący spiker — Wajda.
Wkrótce zadbali o to, by wyposażyć swych bohaterów w odmienne charaktery, nadać im szczególne osobowości. I otóż Szczepko został pewnym siebie, pohukującym, wszystkowiedzącym rezonerem, co to z niejednego pieca chleb jadał, Tońko zaś potulnym naiwniakiem, „durnowatym pomidorem”, wiecznie zadziwionym, spłoszonym rzekomą „erudycją" przyjaciela.
Obaj autorzy, wyborni koneserzy radia i estrady, bezbłędnie posłużyli się tu żelazną zasadą kontrastu, który jest podstawą umiejętności wywoływania śmiechu (ówczesne wzory to wszak Flip i Flap — gruby i chudy. Pat i Patachon — mały i długi). Szczepko i Tońko byli z kolei duetem mądrali i naiwniaka.
Co ich łączyło charakterologicznie — to dobroć, tkliwość, gołębie wprost serce, krótko mówiąc: „serce batiara". Taki też był tytuł ich trzeciego filmu, który nigdy nie dotarł na ekrany, ponieważ zrealizowany pod koniec lata 1939, spłonął zaraz w pierwszych dniach wojny. Poprzednie ich dwie komedie filmowe (obie w reżyserii Michała Waszyńskiego), to „Włóczęgi" i „Będzie lepiej” (kilkakrotnie powtarzane w ostatnich latach w TV).
Wojna ani prawie na chwilę nie przerwała działalności artystycznej Szczepka i Tońka. Po ewakuacji ze Lwowa we wrześniu znaleźli się w Rumunii, gdzie w Busau, w tamtejszej YMCA, Wiktor Budzyński natychmiast zdołał zorganizować występy „wesołofalowców" dla uchodźców. Potem przez Jugosławię i Włochy dotarli na granicę włosko-francuską i tam w Modenie powstała Polska Czołówka Teatralna Nr 1. Szczepko i Tońko, już w mundurach bawili brać żołnierską. „Polish Soldier's Revue by Lwowska Fala". Tak ich zapowiadały afisze. I ani na chwilę nie zapominali „skąd ich ród" — że ze Lwowa. Tońko do ostatnich dni swego życia (zmarł w Warszawie 6 października 1990 r.) pamiętał jeden z ich ówczesnych skeczów. Żołnierze otrzymują do wypełnienia karty ewidencyjne. Jedna z rubryk ankiety brzmi: „W jakim kierunku się specjalizujesz?" Tońko, zgodnie z dawnymi regułami gry „durnowaty pomidor", nie ma pojęcia, jak tę rubrykę wypełnić. Szczepko: „ta co ty, durnowaty pumidur, nie wisz w jakim kierunku si specjalizujisz? Ta w kierunku do Lwowa!"
No i specjalizowali się w tym jedynym możliwym do pomyślenia kierunku. Specjalizowali się, jeżdżąc od obozu do obozu, nieraz zaś i czołgając się od okopu do okopu. Aż w Modenie dosłużyli się stopni podporuczników, gwiazdkę zaś do beretu Tońka przypinał osobiście generał Maczek, wręczając mu własną, oderwaną z generalskiego naramiennika. Rzadki to — być może — wypadek, by awanse zdobywać na wojnie za opowiadanie dowcipów. Lecz ich śmiech — tak wówczas potrzebny — mierzyć można bez mała i generalską rangą, bo podnosił na duchu, rozgrzewał zwątpiałe serca, kazał wierzyć w zwycięstwo.
„Byliśmy już pod Wilhelmshaven — wspomina Tońko w filmie, który o nim nakręciłem — kiedy kończyła się wojna. Byliśmy już właściwie u drzwi domu. Trzeba było wracać. Ale wracać do Wielkiej Brytanii, nie do domu. A myśmy chcieli do domu..."
Ponieważ dom ten nie został, jakby się wówczas mogło zdawać, na Obertyńskiej, lecz już na Worowśkoho, zawrócili Szczepko i Tońko do Wielkiej Brytanii. Kazimierz Wajda powrócił później do Polski. Miałem to szczęście, że pracowałem z nim przez jakiś czas na Myśliwieckiej w Warszawie, gdzie prowadził głośne wówczas audycje tzw. masowe — „Przy sobocie po robocie". W 1955 roku powalił go zawał. Spoczywa Szczepko na Rakowickim Cmentarzu w Krakowie. Chociaż tyle, że też w Galicji...
Tońko zaś znalazł się wpierw w Afryce, w Johannesburgu, później zaś w Anglii, gdzie już jako Mr Henry Barker przez siedemnaście lat wykładał angielskim sztubakom w angielskim college'u łacinę i zasady brytyjskiej konstytucji. Albowiem ten „durnowaty pomidor" w życiu prywatnym znał ekspedite łacinę jeszcze z VI Klasycznego Gimnazjum im. Staszica na Łyczakowskiej, a z prawa administracyjnego doktoryzował się na Uniwersytecie Jana Kazimierza. Pokażcie mi dzisiejszego rewiowego wesołka, który by, znalazłszy się na obczyźnie, mógł uczyć choćby w podstawowej, niedzielnej szkółce. Jak powiadają we Lwowie —dzisiaj już takich nie robią...
Po czterdziestu czterech latach tułaczki zatęsknił Tońko i przed dwoma laty zamieszkał pośród naszej lwowskiej diaspory w Warszawie, w Domu Kombatanta, czyli — jak sam mawiał — w „Domu Kombatiara". Swoje 86 urodziny obchodził już, niestety, w lecznicy rządowej, gdzie go „za bezdurno" umieściło również lwowskie dziecko — Jacek Kuroń. Na te urodziny przywiozłem Tońkowi wprost ze Lwowa szczególną wiadomość: oto jego Łyczakowska ulica już nie była Lenina, lecz znów Łyczakowska. „Takie, Jurciu, prezenta, to si pamięta..." — uśmiechnął się smutno. A w dwa dni później zadzwoniono do mnie z lecznicy. I był to najsmutniejszy telefon, jaki odebrałem w życiu.
W kilka dni później urna z prochami ostatniego lwowskiego batiara, który przeżył swoją własną legendę, odleciała do Londynu. Już bez Niego „specjalizować si musimy" w kierunku do Lwowa...
--------------------------------------------------------------------------------
Tekst pochodzi z tygodnika "Przekrój"
http://www.lwow.com.pl/przekroj/szczepcio.html
. |
|
|
Bond |
Wysłany: Sob 11:19, 09 Cze 2007 Temat postu: Artyści Lwowa |
|
.
Henryk Vogelfänger
Henryk Vogelfänger, ps. Tońko, Tońcio (ur. 4 października 1902 we Lwowie, zm. 6 października 1990 w Warszawie) - polski aktor radiowy i filmowy, z wykształcenia adwokat.
Rodowity lwowianin z Łyczakowa. Ukończył VI Gimnazjum im. Staszica we Lwowie. Studiował prawo na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie, gdzie otrzymał tytuł doktora praw. W roku 1935 otworzył własną kancelarię adwokacką.
Szczepcio i Tońcio w filmie Włóczęgi
W 1933 wraz z Kazimierzem Wajdą ("Szczepkiem") zaczął występować w słuchowisku radiowym Wesoła lwowska fala w skeczach Wiktora Budzyńskiego, a następnie własnych. Popularność przyniosły mu role lwowskich batiarów - kreowanego przez niego "Tońka" ("Tońcia"), w duecie ze "Szczepkiem". Dzięki m.in. jego występom, audycja w krótkim czasie z lokalnego programu stała się najpopularniejszą audycją radiową w przedwojennej Polsce i jedną z najpopularniejszych w całej historii Polskiego Radia (ponad 6 milionów stałych słuchaczy).
W roli Tońka Vogelfänger wystąpił też w trzech filmach: "Będzie lepiej" 1936, "Włóczęgi" 1939 i "Serce batiara" (nieukończony z powodu wybuchu II wojny światowej).
W czasie wojny był członkiem zespołu aktorskiego we Francji, w Anglii i na froncie zachodnim. Był żołnierzem 1 Dywizji Pancernej generała Maczka. Po wojnie przebywał na emigracji w Wielkiej Brytanii, przyjął nazwisko Henry Barker, a do Polski powrócił latem 1989 (co zbiegło się z renesansem popularności piosenek lwowskich w Polsce). Zmarł 6 października 1990 w Warszawie, został pochowany w Londynie.
* * *
Kazimierz Jan Wajda,
"Szczepcio" (ur. 3 grudnia 1905 we Lwowie, zm. 8 maja 1955 w Warszawie) - polski aktor radiowy i filmowy.
Rodowity lwowianin z Gródka. Kształcił się w gimnazjum we Lwowie, studiował na Politechnice Lwowskiej; zdał eksternistyczny egzamin aktorski po przygotowaniach u Mariana Bieleckiego.
W 1933 wraz z Henrykiem Vogelfangerem ("Tońkiem") zaczął występować w słuchowisku radiowym Wesoła lwowska fala w skeczach Wiktora Budzyńskiego, a następnie własnych. Popularność przyniosły mu role lwowskich batiarów - kreowanego przez niego "Szczepcia", w duecie z "Tońkiem". Dzięki m.in. jego występom, audycja w krótkim czasie z lokalnego programu stała się najpopularniejszą audycją radiową w przedwojennej Polsce i jedną z najpopularniejszych w całej historii Polskiego Radio (ponad 6 milionów stałych słuchaczy).
Tońcio i Szczepcio w "cywilu"
W roli Szczepcia Wajda wystąpił też w trzech filmach: Będzie lepiej (1936), Włóczęgi (1939) i Serce batiara (nieukończony z powodu wybuchu drugiej wojny światowej).
. |
|
|